Pomówienie i okazanie jako dowody oskarżenia
W przytoczonym poniżej wyroku Sąd orzekał w sprawie oskarżonego o rozbój. Koronnymi dowodami oskarżenia było pomówienie drugiego z oskarżonych oraz okazanie osoby oskarżonego pokrzywdzonej, podczas którego miała ona wskazać oskarżonego jako jednego ze sprawców rozboju popełnionego na jej szkodę.
Bardzo często dowód z pomówienia jest jedynym dowodem winy, na podstawie którego oparte jest oskarżenie. Pomimo to okazuje się to wystarczające do skazania podsądnego. Jak pokazuje treść rozstrzygnięcia zarówno dowód z pomówienia jak i z okazania można skutecznie zakwestionować przed Sądem. W przytoczonej sprawie oskarżony spędził ponad rok w areszcie jako osoba tymczasowo aresztowana. W wyniku przeprowadzonego postępowania sądowego został on prawomocnie uniewinniony od popełnienia zarzucanego mu czynu, co z kolei otworzyło mu drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie za ponad rok niesłusznego pozbawienia wolności w warunkach tymczasowego aresztowania.
K.G. został oskarżony o to, że:
w dniu w L., działając wspólnie i w porozumieniu z inną ustaloną osobą, posługując się niebezpiecznym narzędziem, dokonali rozboju na osobie S., w ten sposób, że po uprzednim wybiciu szyby w oknie weszli do wnętrza jej domu, a następnie gdy pokrzywdzona wróciła do mieszkania uderzyli ją dwukrotnie widłami w głowę i kilkakrotnie pięściami w twarz, a następnie sznurkiem i kablem elektrycznym znajdującym się przy lampce nocnej związali jej ręce i nogi doprowadzając ją tym samym do stanu bezbronności po czym zabrali w celu przywłaszczenia telefon komórkowy marki Samsung E 250 o wartości 30 zł, saszetkę skórzaną z zawartością pieniędzy w kwocie 2000 zł, butelkę wódki, butelkę whisky oraz pieniądze w woreczku foliowym w kwocie 18000zł, powodując straty w łącznej wysokości 20143 zł, czym działali na szkodę S.
tj. o czyn z art. 280 § 2 kk
K.G. zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i przed Sądem nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
Słuchany po raz pierwszy w charakterze podejrzanego odmówił składania wyjaśnień.
Podczas kolejnego przesłuchania w tym samym dniu podał, że nie zna pokrzywdzonej i nie wie dlaczego został przez nią rozpoznany. Obciążające wyjaśnienia swego szwagra B. uznał za bezpodstawne i niczym nieuzasadnione. Wskazał, że są one być może wynikiem zemsty z jego strony, choć nie potrafił wskazać za co, gdyż on sam niczego złego mu nie zrobił. Wyjaśnił, że nie utrzymuje z nim, a także z rodziną szwagra żadnych kontaktów. W. po raz ostatni widział kilka lat wstecz, Uznał go za osobę nieobliczalną pod wpływem alkoholu, popełniającą kradzieże. Nadto podał, że w kwietniu tego roku on sam musiał ostro pić. Wyraził przypuszczenie, że w dacie zarzutu pracował u D.
Wyjaśnienia powyższe podtrzymał w trakcie posiedzenia w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania.
Słuchany w postępowaniu sądowym przed zwrotem sprawy do ponownego rozpoznania stwierdził, że w dniu zdarzenia pracował u D., bo był to poniedziałek, co ustalił w kalendarzu. Był tego pewny albowiem w dniu 27 kwietnia 2010r., we wtorek, podjął leczenie odwykowe. Opisał okoliczności swego zatrudnienia przez ww. kobietę, jego czasookres, rodzaj wykonywanych prac i sposób wynagradzania. Nadto wskazał, że po 2000 roku kiedy to wyprowadził się z C., B. widział tylko dwa razy, raz na pogrzebie oraz latem 2009r. w N. w tamtejszym barze. Nie był w stanie wytłumaczyć odmiennych wyjaśnień swego szwagra, choć stwierdził, że w przeszłości B. groził mu, że „wsadzi” go do więzienia.
Przesłuchiwany przed Sądem orzekającym K.G. podtrzymał swoje uprzednie wyjaśnienia. Stanowczo stwierdził, że nie brał udziału w żadnym napadzie. Odpowiadając na pytania wskazał, że przed kwietniem 2010r. w ogóle nie znał pokrzywdzonej. Opisał okoliczności spotkania w 2009r. z B. Wyjaśnił między innymi ,że ten chciał mu sprzedać dwa kradzione telefony. Brak wcześniejszego poinformowania o tym tłumaczy stresem i nerwami. Nie potrafił dokładnie opisać rodzaju prac wykonywanych w dniu zdarzenia u D. Twierdził, że informacje dotyczące dni i godzin, w jakich pracował zapisywał na karteczkach, które następnie przekazywał tej ostatniej.
Sąd zważył, co następuje:
Bezspornym w przedmiotowej sprawie jest, że w dniu 26 kwietnia 2010r. w L. doszło do rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia na osobie S. Fakt ten nie był kwestionowany przez żadną ze stron. Znajduje on zarazem jednoznaczne potwierdzenie w wiarygodnych dowodach, jak też w treści wydanego wobec B. prawomocnego orzeczenia skazującego. Równocześnie jednak nie budzi wątpliwości, że czyn ten popełniły dwie osoby. Stąd też kluczowym było odpowiedzenie na pytanie, kto jeszcze obok skazanego B. był drugim jego współsprawcą.
Odnosząc się w pierwszej kolejności do wyjaśnień K.G. należy stwierdzić, że zasługują one na danie im wiary w całości. W ocenie Sądu są one bowiem rzeczowe, jasne, konsekwentne, a przede wszystkim szczere. Oskarżony bynajmniej nie ukrywał okoliczności dla siebie niekorzystnych, takich jak uzależnienie od alkoholu, co mogłoby rzutować ujemnie na ocenę jego wyjaśnień. Nie upiększał i nie koloryzował swego trybu życia przed osadzeniem w tej sprawie. Nie widać w nich śladów wrogości, chęci odwetu na pomawiającym go B.
Wprost przeciwnie są to proste słowa, wypowiadane na pewno z poczuciem krzywdy, ale nie z dążeniem do zemsty. Składane przez niego wyjaśnienia znajdują nadto potwierdzenie w innych zebranych w sprawie wiarygodnych dowodach, z którymi wzajemnie korespondują i uzupełniają się. Oceny tej nie mogą zmienić niestabilne, chwiejne i wzajemnie sprzeczne wyjaśnienia i zeznania W. pozostające nadto w ewidentnej sprzeczności z logiką i doświadczeniem życiowym. Z tych też powodów, co zostanie szerzej omówione poniżej w uzasadnieniu, nie sposób dać im wiary w części, w jakiej B. obciąża oskarżonego, przypisując mu udział w popełnieniu tego przestępstwa.
W tym zakresie są to bowiem z jego strony ewidentne, celowe i umyślne pomówienia, podyktowane początkowo chęcią umniejszenia własnej odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie, później także obawami skierowania postępowania karnego również przeciwko osobom dla niego najbliższym, jego dzieciom , a być może także chęcią zemsty za wyimaginowane krzywdy, np. odmowę ze strony oskarżonego zakupu oferowanych przez świadka kradzionych telefonów komórkowych. Należy przy tym zauważyć, że co najmniej od dnia 8 lipca 2010r. W. miał świadomość , że organy ścigania podejrzewają o współudział w przestępstwie jego nieletnich synów. Wskazują na to wprost treść jego wyjaśnień z dnia 8 lipca 2010r.
To z kolei mogło go skłonić do podjęcia próby wprowadzenia w błąd osób prowadzących postępowania karne. Podobnie, choć z innych powodów, nie sposób dać wiary zeznaniom S. w części dotyczącej rozpoznania przez nią K.G. jako drugiego ze sprawców dokonanego na niej rozboju. Te zakwestionowane przez Sąd zeznania są bowiem wynikiem wadliwego przeprowadzenia na etapie postępowania przygotowawczego czynności okazania oskarżonego pokrzywdzonej , w sposób niezgodny z przepisami prawa procesowego. W efekcie zdaniem Sądu była to czynność sugestywna, a zatem nie mająca mocy dowodowej. Dodatkowo wpłynęła ona negatywnie na świadomość S., wywołując u nie mylne wrażenie, że to oskarżony jest jednym ze sprawców przedmiotowego czynu. Kwestia ta zostanie omówiona wyczerpująco w dalszej części pisemnych motywów wyroku.
Przede wszystkim należy jednak stwierdzić, że wyjaśnienia K.G. odnośnie tego, że w dniu przedmiotowego zdarzenia przebywał i pracował w innej miejscowości, położonej w znacznej odległości od miejsca czyny, znajdują jednoznaczne potwierdzenie w innych dowodach, a w szczególności w zeznaniach D. i E.G. Z tych wypowiedzi wynika wprost, że oskarżony w dniu 26 kwietnia 2010r. pracował w miejscu zamieszkania pierwszej z ww. kobiet, a w pobliżu własnego domu. Przy czym obie one wiązały ten fakt, konkretny dzień, nie tylko z uprzednim świadczeniem przez niego takiej pracy w tym dniu tygodnia, ale przede wszystkim z wyjazdami oskarżonego na leczenie odwykowe do Hajnówki. D. w toku kolejnych przesłuchań konsekwentnie podawała, że w kwietniu 2010r. oskarżony pracował u niej w każdy poniedziałek zazwyczaj w godzinach od 7.00 do 15.00, czasami do 16.00, we wtorki wyjeżdżał zaś na terapię. Była tego pewna. Podobnie zeznawała na ten temat G., która dodatkowo obecność swego męża w dniu zdarzenia, przez cały dzień w N. wiązała z tym, że w dniu 27 kwietnia 2010r. po raz pierwszy pojechał on na leczenie odwykowe do H. W tym kontekście nie ma znaczenia okoliczność, że D. nie była w stanie podać, co dokładnie w dniu 26 kwietnia 2010r. robił u niej oskarżony, czy stanowczo potwierdzić jego obecność w tym dniu.
Tego typu wypowiedzi świadczą jedynie o szczerości jej relacji. Tym niemniej w ocenie Sądu należy wiązać je po pierwsze z różnorodnym charakterem prac wykonywanych na jej rzecz przez K.G., a po drugie z upływem czasu i nie zachowaniem karteczek z adnotacjami odnośnie dat i czasu pracy, o czym ona sama zeznawała i informowała. Podobnie należy też tłumaczyć różnice w zeznaniach tego świadka odnośnie dni tygodnia, w jakich miały miejsce wyjazdy oskarżonego na leczenie odwykowe . Wskazywał ona bowiem, że oprócz wtorków były to także środy, później zaś twierdziła, że wtorki i czwartki. Na jednoznaczne wyjaśnienie przyczyn tych rozbieżności pozwala analiza informacji udzielonej przez SPP ZOZ w H., z której wynika, że wizyty oskarżonego w tej jednostce miały miejsce zarówno we wtorki jak i czwartki. Zatem zdecydowana większość udokumentowanych wyjazdów K.G. do H. miała miejsce we wtorki. Stąd też chwiejność D. w zakresie wskazywania środkowych lub czwartkowych terminów terapii odwykowej, połączona podobnie, jak w przypadku oskarżonego i jego żony z pewności odnośnie wtorku.
Wiarygodność ww. dokumentu w ocenie Sądu nie budzi jakichkolwiek zastrzeżeń. Znajduje on także potwierdzenie w innych dowodach zgromadzonych w sprawie, a mianowicie w karcie z pieczątkami z wizyt i planie terapii, którym jako wzajemnie zbieżnym należało dać wiarę.
W ocenie Sądu zeznania E.G i D. są w pełni wiarygodne. Nie przeciwstawia się temu okoliczność, że pierwsza jest żoną oskarżonego, a druga sąsiadką i faktycznym okresowym pracodawcą. Brak bowiem w ich relacjach elementów mogących świadczyć o tym, że celowo i umyślnie podawały one nieprawdę po to tylko, aby zapewnić bezkarność oskarżonemu. Wprost przeciwnie, w ocenie Sądu zeznawały one w sposób zgodny ze swoją wiedzą o stanie faktycznym. Podkreślić należy, że D. słuchana po raz pierwszy w dni 16 września 2010r., w więc zaledwie 20 dni po zatrzymaniu oskarżonego w ogóle nie wiedziała dlaczego został ona osadzony w areszcie. Brak jest przy tym jakichkolwiek przesłanek przemawiających za tym, że oskarżony, jego żona bądź inna osoba próbowali wpłynąć na treść jej zeznań. Sam oskarżyciel publiczny nie przedstawił na to żadnych dowodów, chociażby pośrednio wskazujących na taką możliwość. Równocześnie fakt pierwszej wizyty oskarżonego na leczeniu odwykowym w dniu 27 kwietnia 2010r był w ocenie Sądu w świetle doświadczenia życiowego na tyle istotną okolicznością, że ułatwiał E.G. zapamiętanie tego, co jej mąż robił dzień wcześniej.
Zauważyć przy tym należy, że sam K..G. wyjaśniając przed prokuratorem w dniu 27 sierpnia 2010r. nie był nawet pewny tego, czy ww. świadkowie będą w stanie potwierdzić jego wersję zdarzenia. Taka szczera wypowiedź świadczy o tym, że nie konsultował on wcześniej z nimi możliwości zapewnienia mu alibi.
Reasumując, omówione powyżej dowody pozwalają zdaniem Sądu na pewne przyjęcie, że przez cały dzień 26 kwietnia 2010r. oskarżony przebywał w miejscowości położonej ok. 20 km od L. i nie mógł być w tym czasie na miejscu przedmiotowego zajścia.
Natomiast zeznania S. w zakresie rozpoznania oskarżonego jako jednego ze sprawców rozboju na jej osobie, jako niespójne, niekonsekwentne w toku całego postępowania nie zasługują na miano wiarygodnych.
Oceniając niniejsze relacje należy zauważyć, że pokrzywdzona już w trakcie pierwszego przesłuchania, a więc bezpośrednio po zdarzeniu, opisywał towarzyszącego B. napastnika jako młodego chłopaka, około 17 lat, wzrostu 170 cm., noszącego na głowie zimową czapkę, z twarzą zasłoniętą pod same oczy białą chustą tzw. arafatką w zygzaki. Co symptomatyczne relacjonując jego zachowanie podawała, że odniosła wrażenie, że pomagał trochę ojcu w jej wiązaniu. Twierdziła, że podczas tego zdarzenia zamaskowany sprawca w ogóle się nie odezwał. W toku całego tego przesłuchania nierozpoznanego napastnika określała mianem chłopaka. Podobnie opisywała go także podczas kolejnych przesłuchań.
Powyższe pozwala na uprawnione stwierdzenie, że pokrzywdzona bezpośrednio po zajściu i przez okres kolejnych 4 miesięcy nie miała najmniejszych wątpliwości, że drugi zamaskowany sprawca napadu był osobą młodą i to na tyle, że mógł być synem B. Sąd mając możliwość bezpośredniego kontaktu z S. zauważył, że pomimo wieku jest ona osobą w pełni sił witalnych, bardzo kontaktową, elokwentną, komunikatywną i spostrzegawczą, od wielu lat samodzielnie prowadzącą z powodzeniem działalność gospodarczą. Skoro tak to brak jest podstaw do kwestionowania dokonanych przez nią postrzeżeń odnośnie osoby towarzyszącej B. podczas przedmiotowego zajścia. Pomimo bowiem dynamicznego i dramatycznego przebiegu zdarzenia, kiedy niewątpliwie walczyła ona o swoje życie, odniesionych obrażeń ciała, była zdolna zapamiętać bardzo istotne szczegóły dotyczące wyglądu zamaskowanego napastnika. Przy czym nie podawała koloru jego włosów, czy oczu, bo ich po prostu nie zauważyła.
Wszystko to przemawia za szczerością tych zeznań. Pokrzywdzona zeznawała o tym, co sama zobaczyła i zapamiętała. W oparciu o te zeznania na pewno nie można przyjąć , że to oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. W chwili zajścia miał on bowiem skończonych 41 lat, a jego wygląd w tej dacie na pewno nie odpowiadał wizerunkowi przeciętnego siedemnastolatka. Wynika to wprost ze zdjęć sygnalitycznych wykonanych oskarżonemu w 2010r. Widać na nich, że ma on wprawdzie szczupłą twarz o pociągłych rysach, ale równocześnie widoczne są na niej rozliczne zmarszczki, w tym w obrębie obu oczu, nasady nosa, których nie sposób nie zauważyć, nawet przy takim maskowaniu, jakie miał on mieć w trakcie czynu. Powyższe znalazło także potwierdzenie w obserwacjach poczynionych przez Sąd w trakcie rozprawy głównej. Stąd zasadnym jest przyjęcie, że w świetle doświadczenia życiowego nie sposób uznać, że oskarżony w dacie czynu, czy obecnie, wyglądał, wygląda, jak siedemnastoletni mężczyzn. Skoro tak to pokrzywdzona nie mogła pomylić się aż tak bardzo, co do wieku zamaskowanego sprawcy gdyby istotnie był nim G.
Należy przy tym zauważyć, że wypowiedzi S. na temat młodego wieku jednego ze sprawców nie były odosobnione i nie zostały złożone tylko w dniu rozboju, co można tłumaczyć złym stanem jej zdrowia, szokiem powypadkowym. Zeznawała ona o tym także później. Stąd jej przeciwne relacje składane po upływie kilku miesięcy od daty czynu odnośnie rozpoznania przez nią oskarżonego jako drugiego ze sprawców rozboju są w tej części zupełnie niewiarygodne. W zakwestionowanym zakresie, w negatywnym świetle stawiają je przede wszystkim okoliczności, w jakich rozpoznała ona po raz pierwszy G., a mianowicie podczas przeprowadzonej nieprawidłowo czynności okazania pokrzywdzonej osoby oskarżonego.
Zgodnie bowiem z § 5 ust. 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie warunków technicznych przeprowadzenia okazania osoby przybrane do osoby okazywanej powinny być w zbliżonym wieku oraz mieć podobny do niej wzrost, tuszę, ubiór i inne cechy charakterystyczne. Natomiast w myśl § 6 organ dokonujący okazania powinien zapewnić, aby wygląd osoby okazywanej nie różnił się podczas okazania od jej wyglądu podczas zdarzenia stanowiącego przedmiot postępowania. Jeżeli wygląd osoby okazywanej podczas okazania różni się od jej wyglądu podczas zdarzenia stanowiącego przedmiot postępowania, zamieszcza się o tym stosowną wzmiankę w protokole czynności. Oznacza to w największym skrócie, że organ procesowy dokonujący okazania osób w celu rozpoznania sprawcy przestępstwa powinien zadbać o zachowanie warunków rozpoznania obiektywnego.
W świetle powyższych wytycznych przedstawienie K.G. ubranego w zbyt duże spodnie, bez paska w pasie( zmuszało go to do przytrzymywania ich rękoma ), w towarzystwie trzech innych kompletnie ubranych osób, należy uznać za czynność sugestywną, a zatem nie mającą mocy dowodowej. Ewidentnie bowiem z wyglądu okazywanych mężczyzn wynikało, kto spośród nich jest zatrzymany, pozbawiony wolności, gdyż jak powszechnie wiadomo, to właśnie takim osobom odbierane są paski, sznurówki, czy inne tego rodzaju przedmioty. Skoro tak, sugerowało to wprost, kto spośród nich jest sprawcą czynu.
Niezależnie od tego podnieść należy, że w dacie tej czynności procesowej przeprowadzający ją funkcjonariusz policji doskonale wiedział w jaki sposób S. opisywała zamaskowanego sprawcę. Pomimo tego zaniechał nie tylko zapewnienia osobom okazywanym wierzchnich nakryć głowy, ale także, a może przede wszystkim nie przeprowadził okazania tak ubranego G. w towarzystwie podobnie ubranych osób w wieku ok. 17 lat. Z uzyskanych informacji wynika bowiem, że okazywane wspólnie z oskarżonym osoby były w wieku od 30 do 34 lat. Poprzestanie tylko na takiej zbliżonej do wieku oskarżonego grupie wiekowej, połączone z wadliwym jej ubiorem, widocznymi różnicami w budowie ich sylwetek, praktycznie wyklucza możliwość jakiejkolwiek oceny stopnia wiarygodności dokonanego przez pokrzywdzoną rozpoznania oskarżonego, czyniąc tę czynność bezwartościową pod względem dowodowym.
Przebieg okazania podważ całkowicie wiarygodność jej zeznań złożonych na ten temat, zarówno w jego trakcie, jak i później. Jeżeli bowiem pokrzywdzona widziała tylko oczy, to w jaki sposób mogła rozpoznać sprawcę? Tymczasem wskazywała między innymi, że rozpoznała go po obrysie twarzy, czoła i oczu. Później twierdziła, że wiedziała jego twarz wyraźnie, gdyż miał on zasłonięty jedynie jej fragment od ust do nosa, a co więcej, że nie miał on żadnego nakrycia głowy i widziała jego włosy. Przed Sądem orzekającym najpierw podała, że nie pamięta czy jeden bądź obaj napastnicy mieli czapki na głowach, by chwilę później stwierdzić, że jednak czapka była na głowie.
W ocenie Sądu omówione powyżej zakwestionowane zeznania, zostały złożone przez pokrzywdzoną pod wpływem sugestii jakiej, co do tożsamości uprzednio nierozpoznanego sprawcy, uległa ona podczas okazania w dniu 27 sierpnia 2010r. Podtrzymywanie tej wersji w trakcie kolejnych przesłuchań mogło wynikać bądź z ugruntowanego w jej podświadomości wewnętrznego przekonania, że tak właśnie było, bądź też z innych powodów, których nie sposób jednoznacznie ustalić. Należy jednak stwierdzić, że faktyczne możliwości zapamiętania twarzy zamaskowanego napastnika, niezależnie od tego, w jakiej części chusta zasłaniała mu twarz (do linii oczy, czy do nosa-ust), były minimalne. Wynika to wprost z zeznań pokrzywdzonej, która podawała między innymi, że nie widziała zmarszczek bandyty, oczy miała zalane krwią i jak to określiła najbardziej powołuje się na sylwetkę.
W ocenie Sądu w oparciu o takie zeznania S. nie można przyjąć, że faktycznie rozpoznała ona bez najmniejszych wątpliwości oskarżonego jako jednego ze sprawców rozboju na jej osobie.
Sąd podjął z urzędu próbę wyjaśnienia powodów przeprowadzenia czynności okazania K.G. w sposób niezgodny z przepisami prawa procesowego, przesłuchując osoby biorące w niej udział. Zeznania trzech ostatnich nie wniosły nic istotnego. Świadkowie ci nie pamiętali bowiem tej czynności procesowej. Tym niemniej S. podał, że w sytuacji, gdy pokrzywdzona mówi, że sprawca miał czapkę na głowie i chustę na twarzy, to takie elementy ubioru powinny być zapewnione. Nadto stwierdził, że to osoba prowadząca śledztwo decydowała o sposobie realizacji okazania. W ocenie Sądu zeznania te są w pełni wiarygodne, jeżeli zważy się, że zostały złożone przez byłego zastępcę Naczelnika Wydziału Kryminalnego KPP w H., zwierzchnika m.in. Ł. Brak również powodów do zakwestionowania zeznań R i S.. Natomiast jeżeli chodzi o świadka Ł., to nie sposób dać mu wiary jakoby nie pamiętał kto decydował o doborze osób do okazania i ich ubiorze. Te jego twierdzenia pozostają w sprzeczności z zeznaniami S.
Pamiętać przy tym należy, że to właśnie Ł. prowadził śledztwo w przedmiotowej sprawie, a z pozostałych jego relacji wynika, że pamiętał wiele wykonywanych w jego trakcie czynności służbowych. Charakterystyczna jest przy tym jego wypowiedź dotycząca kwestii doboru osób do okazania, że „sugestia była taka, że sprawca został już wskazany”. Takie zeznania pozwalają na stwierdzenie, że w istocie świadek ten realizując przedmiotowe okazanie dążył do potwierdzenia posiadanych od B. informacji odnośnie oskarżonego jako drugiego sprawcy rozboju, a nie ustalenia, czy są one prawdziwe poprzez ustalenie czy istotnie pokrzywdzona rozpozna G. Dlatego też Sąd uznał, że Ł. nie był szczery zasłaniając się niepamięcią w kwestii wskazania osoby decydującej o sposobie realizacji przedmiotowego okazania. Z uwagi na wskazaną powyżej spójność materiału dowodowego jego zeznania należało traktować jako próbę ukrycia naruszenia obowiązków służbowych, wynikających z powołanych przepisów. Zeznając w ten sposób zmierzał on do ukrycia własnych wadliwych decyzji i uniknięcia odpowiedzialności za takie postępowanie.
Powyższe ma również oczywisty wpływ na ocenę materiału dowodowego w zakresie możliwości przypisania oskarżonemu sprawstwa zarzucanego mu rozboju albowiem pośrednio wpływa na ocenę zeznań pokrzywdzonej, stanowiąc kolejny element podważający wiarygodność dokonanego przez nią rozpoznania z uwagi na sugestywny charakter okazania.
W negatywnym świetle zeznania pokrzywdzonej co do wskazania oskarżonego jako sprawcy przedmiotowego czynu stawiają również informacje podawane przez świadków Ł., S., Z. Osoby te zgodnie zeznały, że bezpośrednio po zdarzeniu S. mówiła im, że jeden ze sprawców był młody. Relacjonując zajście swojej siostrze określiła go nawet jako syna B.
W ocenie Sądu zeznania ww. świadków zasługują na danie im wiary w całości. Brak bowiem jakichkolwiek przesłanek mogących podważać ich wiarygodność. Swoją wiedzę na temat przedmiotowego rozboju czerpali oni bowiem wprost od pokrzywdzonej, z którą nie pozostawali w konflikcie.
W tym miejscu należy zauważyć, że zeznania składane przez S. w toku całego postępowania odnośnie przebiegu zdarzenia i roli w nim obu napastników nie są także ze sobą całkowicie zbieżne. Rozbieżności te dotyczą szczegółów ubioru sprawców, miejsca w którym pokrzywdzona zobaczyła po raz pierwszy sprawców oraz tego czy napastnicy coś do niej mówili, kiedy i w jaki sposób spowodowali obrażenia jej ciała.
S. tłumaczyła jest z jednej strony niepamięcią związaną z upływem czasu bądź tym, że w czasie składania zeznań w szpitalu była osłabiona po pobiciu, miała niskie ciśnienie, przysypiała. Pamiętała, że fakt tego przesłuchania miał miejsce, ale po odczytaniu tych zeznań przed zwrotem sprawy w części do ponownego rozpoznania, stwierdziła, że niektórych fragmentów nie pamięta.
Zważywszy na spostrzeżenia funkcjonariusza S. oraz Ł., Z., P. i K. co do stanu psychicznego S. bezpośrednio po zdarzeniu, zasadnym jest przyjęcie, że niewątpliwie z uwagi na doznany szok i ból pierwsze relacje pokrzywdzonej były ogólne, pozbawione pewnych szczegółów, sprowadzające się do najważniejszych informacji.
Tym niemniej należy zauważyć, że oceny tej nie można odnieść wprost do zeznań jakie S. złożyła w dniu 27 kwietnia 2010r. Niewątpliwie także wówczas jej stan psychiczny i fizyczny nie był najlepszy. Nie oznacza to jednak, że z tego tylko tytułu nie można dać im wiary. Do przesłuchania tego doszło bowiem po uzyskaniu od lekarza zgody, w jego czasie była ona spokojna, przypominała sobie zdarzenie, co wynika wprost z zeznań S. Zauważyć przy tym należy, że pokrzywdzona słuchana przed Sądem orzekającym, po odczytaniu tych zeznań podała wprost, że było na pewno tak, jak wtedy zeznawała, „bo było to na świeżo”, a dziś nie potrafi tego odtworzyć. W ocenie Sadu nie sposób zakwestionować takiego stwierdzenia. Pamięć ludzka jest bowiem zawodna, wraz z upływem czasu zapamiętane fakty ulegają zatarciu, co jest powszechnie znanym.
Dlatego też Sąd uznał, że przebieg zajścia, ilość napastników, ich wiek, ubiór, sposób ich zachowania oraz pokrzywdzonej, w tym ilość i rodzaj zadanych przez nich uderzeń, należy ustalić w oparciu o zeznania S. z dnia 27 kwietnia 2010r. i kolejne z dnia 15 maja 2010r. Pomiędzy nimi jest bowiem niewielki odstęp czasu, są one przy tym ze sobą zbieżne, wzajemnie się uzupełniają. Stąd zasługują na danie im wiary.
Powyższe ustalenia są w przedmiotowej sprawie niezwykle istotne z punktu widzenia oceny wyjaśnień i zeznań składanych przez B.
Z uznanych przez Sąd za wiarygodne zeznań S. wynika wprost, że to B. był jednym ze sprawców przedmiotowego zajścia, za co został zresztą prawomocnie skazany. Tym niemniej wskazać należy, że ta relacja pokrzywdzonej pozwala także na bardzo precyzyjne określenie zachowania tego świadka. S. bez najmniejszych wątpliwości wskazywała, że był on o wiele bardziej agresywny od drugiego z napastników. To B. wielokrotnie groził jej pozbawieniem życia, odcięciem głowy, wysadzeniem domu w powietrze, wkładał jej głowę od otwartej kuchenki gazowej. Nadto bił ją rękoma, przedmiotami, w tym zadał jej uderzenie widłami w głowę. Co bardzo istotne to właśnie temu skazanemu wydała pieniądze w kwocie 18000 zł ukryte w kuchence gazowej.
Tymczasem B. słuchany najpierw w charakterze podejrzanego, później oskarżonego, a wreszcie świadka, za każdym razem wprawdzie przyznawał się do tego czynu, ale też opisywał jego przebieg w sposób diametralnie odmienny od tych wiarygodnych zeznań pokrzywdzonej.
Podczas trzech pierwszych przesłuchań przyznawał się do zaboru wódki, koniaku, saszetki z pieniędzmi w kwocie 930 zł i telefonu komórkowego marki Samsung, a także do dwukrotnego uderzenia pokrzywdzonej w głowę widłami, bicia pięściami, wiązania jej rąk, zaprzeczając jednak zaborowi kwoty 18000 zł. Przy czym wyjaśniając w dniu 8 lipca 2010r. stwierdził, że nie było z nim wtedy żadnego z synów. Słuchany w dniu 26 sierpnia 2010r. zmienił całkowicie swoją wersję wydarzeń podając, że zarzucanego mu czynu dopuścił się wspólnie i w porozumieniu z G.
Według niego to ten oskarżony bił pokrzywdzoną widłami w głowę, wiązał jej ręce, straszył napadniętą odkręceniem gazu w kuchence gazowej, a wreszcie zabrał wydane przez nią pieniądze umieszczone w torebce foliowej. Słuchany przez zwrotem sprawy w części do ponownego rozpoznania odmówił składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi na zadawane pytania. Zarazem potwierdzał jednak wszystkie odczytywane mu jego poprzednie wyjaśnienia. Natomiast zeznając po raz pierwszy w charakterze świadka najpierw nie potrafił określić kto bił pokrzywdzoną widłami, chwilę później twierdził, że zrobił to oskarżony, by przy kolejnym przesłuchaniu przyznać się samemu do uderzenia S. widłami w głowę, uznać za możliwe bicie jej wtedy pięściami w twarz. Nie wykluczył również, że to on kierował pod jej adresem groźby. Nie potrafił jednak wytłumaczyć w przekonujący sposób różnic w swoich wcześniejszych relacjach tłumacząc je zazwyczaj upływem czasu. G. uznał za swojego kolegę. Nadto przedstawił okoliczności w jakich doszło do zawiązania pomiędzy nim a oskarżonym porozumienia do popełnienia tego czynu. Wskazał, że miało to miejsce dzień wcześniej w H., a noc poprzedzającą zdarzenie spędzili obaj razem w altance w pobliskim lesie.
Powyższe wyjaśnienia i zeznania B. odnośnie przebiegu przedmiotowego rozboju zasługują w ocenie Sądu na danie im wiary jedynie w tych ich fragmentach, w których potwierdza on swój udział w rozboju na pokrzywdzonej, stosowanie przez siebie przemocy, w tym uderzenie jej widłami w głowę, zabór należącego do jej mienia. W tej części znajdują one bowiem potwierdzenie w przedstawionych wyżej dowodach. Natomiast w pozostałym zakresie są one zupełnie niewiarygodne. W zakwestionowanej części pozostają bowiem w ewidentnej sprzeczności z omówionymi powyżej i uznanymi przez Sąd za wiarygodne dowodami. Są nieszczere, wykrętne, obłudne i gołosłowne z przyczyn wcześniej przedstawionych przez Sąd. Odnosząc je do tego materiału nie trudno zauważyć, że ewoluowały one w miarę postępu prowadzonego śledztwa.
Faktycznie ilekroć świadek ten był przesłuchiwany, tak za każdym razem starał się przedstawić przebieg tego zajścia w taki sposób, aby jak najbardziej ograniczyć własną odpowiedzialność, przedstawić siebie w lepszym świetle, umniejszyć stopień swojej winy. Temu miało służyć konsekwentne zaprzeczanie zaboru 18000 zł, próby ukrycia stosowania przez siebie przemocy. Przy czym żadna z jego kolejnych wersji przebiegu rozboju nie pokrywała się w pełni z uznanymi za wiarygodne w tym zakresie zeznaniami S. Pewien przełom w relacji B. można zauważyć dopiero przed Sądem orzekającym, gdzie o wiele bardziej chętnie przyznawał się on do stosowania przez siebie przemocy wobec pokrzywdzonej. Równocześnie jednak wprowadzał do nich nowe, dotychczas nieznane elementy, ewidentnie dążąc przy tym do ich uwiarygodnienia.
Tytułem przykładu można wskazać, że opisując okoliczności zawarcia przestępczego porozumienia z oskarżonym, wspólny z nim nocleg w altance w pobliżu miejsca rozboju, konsumowanie posiłku i alkoholu, zeznał, że w kwietniu 2010r. utrzymywał się z zasiłku opieki społecznej. Tymczasem z uzyskanej przez Sąd z urzędu informacji wynika, że taka pomoc w 2010r. nie była mu w ogóle wypłacana. W ocenie Sądu ten dowód zasługuje na danie mu wiary pozwalając jednocześnie wykazać ewidentne kłamstwo B. W istocie rzeczy świadek ten w dacie czynu był na tyle głodny, że jadł wędliny z lodówki pokrzywdzonej czemu sam nie zaprzeczał. Pamiętać przy tym należy, że nocleg w altance wprowadził od do swojej relacji dopiero przed Sądem orzekającym. Wcześniej mówił zaś, że przed napadem nocował przez okres 2-3 dni w lesie, pod drzewem. Wyjaśniał więc zupełnie rozbieżnie, a sprzeczności tych bynajmniej w sposób przekonywujący nie wytłumaczył.
Logika i doświadczenie życiowe wskazują, że jeśli istotnie B. miałby w dacie czynu pewne środki pieniężne, to nie spałby pod drzewem i nie jadł żywności z lodówki pokrzywdzonej. Nie miałby też najmniejszego powodu od razu wskazać, że nocował sam w altance, a nie w lesie pod drzewem. Takie wyjaśnienia podważają wiarygodność jego pozostałych twierdzeń w zakresie w jakim nie znajdują one oparcia w innych wiarygodnych dowodach.
Na danie wiary zasługują też te fragmenty relacji B., w których potwierdza on swoją znajomość z G., choć już nie ich rzekomą zażyłość. Na pewno nie byli oni kolegami, skoro wegług niego samego mieszkając stosunkowo blisko od siebie, będąc wówczas spokrewnienie, przez okres 10 lat nie spotykali się z wyjątkiem przypadkowego spotkania w N., sytuowanego przez niego na 2007r. Nota bene ta ostatnia okoliczność znajduje potwierdzenie w wyjaśnieniach samego oskarżonego. Przy czym zaprzeczanie przez B. oferowania wówczas G. zakupu kradzionych telefonów komórkowych jest akurat niewiarygodne jeśli zważy się odmienne w tej mierze wyjaśnienia oskarżonego.
Podsumowując omówione powyżej wyjaśnienia i zeznania B. na pewno nie mogą stanowić dowodu pozwalającego uznać K.G. za winnego.
Na uwadze należy mieć także dowód z opinii biegłego psychologa biorącego udział w ponownym przesłuchaniu B. w charakterze świadka przed Sądem orzekającym. Wynika z niej wprost, że opiniowany ma ograniczoną zdolność postrzegania i odtwarzania postrzeżeń z powodu upośledzeni funkcji poznawczych. Występujące zaś w treści jego zeznań różnice są głównie wynikiem obniżonej sprawności intelektualnej i zaburzeń wynikających z dysfunkcji funkcji poznawczych oraz upośledzenia rozumowania przyczynowo-skutkowego.
W ocenie Sądu brak jest przesłanek, które mogłyby skutecznie zakwestionować trafność oceny dokonanej przez biegłą. Jest ona bowiem osobą o należytym przygotowaniu zawodowym, dużej wiedzy i doświadczeniu w swojej dziedzinie, bezstronną w sprawie. Swoje stanowisko biegła w sposób należyty umotywowała. Przy czym jej opinia nie zawiera wewnętrznych sprzeczności, czy też niejasności, jest pełna i jasna. Dlatego też Sąd uznał ją za miarodajną dla oceny zeznań B.
Dowód ten praktycznie wyklucza uznanie za miarodajne tych relacji tego świadka, które nie znajdują potwierdzenia w innych pozytywnie zweryfikowanych dowodach z uwagi na realne niebezpieczeństwo ich zafałszowania, niezgodności ze stanem faktycznym. Sąd uwzględnił to w swojej ocenie dowodów przedstawionej powyżej.
Należy zauważyć, że złożenie wyjaśnień obciążających współsprawcę przy kierowaniu się własnym interesem nawet w postaci chęci wyrządzenia mu w ten sposób oczywistej szkody, w żadnym razie nie może prowadzić od razu do przyjęcia z góry założenia, że taka relacja stanowi dowód niewiarygodny, czy też nieprzydatny. Należy jednak do takich wyjaśnień podejść z większą niż normalnie ostrożnością. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych pomówienie, czyli obciążanie w złożonych wyjaśnieniach innej osoby odpowiedzialnością za przestępstwo jest w ujęciu prawa karnego procesowego dowodem podlegającym swobodnej ocenie na równi z innymi dowodami.
Nadto dowód z pomówienia może być dowodem winy o ile jest logiczny, stanowczy, konsekwentny, zgodny z logiką wypadków, nie jest wyrazem osobistego zainteresowania pomawiającego, wyrażającym się w przerzucaniu winy na inną osobę czy umniejszaniu swojego stopnia zawinienia. Tak natomiast w niniejszej sprawie nie było. B. składając wyjaśnienia i zeznania ewidentnie umniejszał bowiem swoją rolę w przestępczym procederze, a jego wypowiedzi na ten temat nie są na pewno logiczne, stanowcze i konsekwentne.
Sąd podjął starania zmierzające do ustalenia kto mógł być drugim nie ustalonym sprawcą przedmiotowego rozboju, w szczególności, czy mógł być nim któryś z synów B. Zakończyły się one jednak niepowodzeniem.
Z informacji udzielonej przez SP ZOL w B. wynika, że nieletni B. w dniu 26 kwietnia 2010r. przebywał w tym zakładzie. Zatem nie mógł brać udziału w zajściu.
Uwzględniając powyższe Sąd odstąpił od wzywania obu nieletnich w charakterze świadków gdyż byłaby to czynność zbyteczna, nie mogąca przynieść jakichkolwiek istotnych ustaleń w sprawie.
Mając powyższe na uwadze Sąd stanął na stanowisku, że zebrany w sprawie materiał dowodowy omówiony powyżej nie daje podstaw do przyjęcia, że oskarżony G. dokonał zarzucanego mu czynu.
Stąd na gruncie niniejszej sprawy zachodzi ujemna przesłanka procesowa, o której mowa w art. 19 § 1 pkt 1 kpk, a wobec jej ujawnienia należało orzec jak w sentencji wyroku.
Skontaktuj się z kancelarią – Adwokat Andrzej Srocki
Adwokat specjalizujący się w sprawach karnych i rozwodowych w Warszawie